Znajdź nas!
Wywiady - aleja sław

Rodzina bez granic. Kobieta bez granic.

2016-07-06

Rodzina bez granic
Ich serwis, thefamilywithoutborders.com powstał po to, żeby mogli opisywać na nim swoje podróże. Postanowili żyć życiem, o jakim zawsze marzyli. Wraz z dwiema małymi córeczkami ruszyli w świat, ciekawi nowych ludzi i kultur. Ona - polska dziennikarka, On - niemiecki fotograf.

W ostatnim czasie nazwa bloga nabrała jeszcze większego znaczenia. Albothowie na stałe mieszkają w Berlinie, który jesienią 2015 roku zalała fala uchodźców z Syrii. Podróżując po świecie poznali wiele różnych osób. Dopiero tutaj, w Niemczech, spotkali się z tak ogromną grupą ludzi uciekających przed wojną. Ludzi spragnionych spokoju, ciepła, życzliwości. Nie zastanawiając się długo postanowili pomagać. O akcję Gość-inność zapytaliśmy Anię.

 

Anna Kubik: Dlaczego zaczęliście pomagać uchodźcom w Berlinie?

Anna Alboth: Po prostu nie było innej opcji. Ilość uchodźców w Berlinie w znacznie wzrosła. Uchodźców prosto z frontu, którym prysznic czy łóżko po prostu się należy. Dlaczego należy? Bo jeżeli ktoś stracił ojczyznę, dach nad głową, siostrę czy matkę – to według mojej moralności należy mu się moje łóżko. Bo nie potrafię myśleć inaczej. Każdy ma prawo się bać. Każdy też ma prawo nie pomagać. Rozważajmy to już we własnym sumieniu. Rozumiem strach. Rozumiem, że można się bać traum, strasznych historii, płaczu. Że można się bać, bo nie wiemy, jak się wtedy zachować. Rozumiem, że można się bać osób, w których oczach widać przerażenie i głód. Osób, których kultury, historii i przyzwyczajeń się nie zna. Bo strach zawsze wynika z niewiedzy, z braku doświadczenia. Ja wierzę, że trzeba się dowiedzieć, spotkać, potrzymać za rękę, doświadczyć. Chyba nie ma innego wyjścia niż mieć odwagę się przekonać, że nie tylko nie napadną, zgwałcą, ale jeszcze wyśmienicie ugotują, zajmą się dziećmi i zagrają na gitarze.

Źródło: http://thefamilywithoutborders.com/pl/akcja-gosc-innosc-pomoz-uchodzcom-2015-09-09/

 

AK: Jakie są efekty akcji? Czy pomoc jest rzeczywiście realna?

AA: Pięciu uchodźców mieszkało z nami w mieszkaniu, jeden mieszka nadal. Kilkunastu bywało, to na prysznic, to na obiad. Kiedy ludzie spali na ulicach, zebraliśmy dla nich ponad 3000 śpiworów. Kiedy nadchodziła zima, przekazaliśmy ponad 60 aut z zebraną w Polsce ciepłą odzieżą. Kilkadziesiąt laptopów (które reperowaliśmy), zabawki dla dzieci (które myliśmy), książki - rzeczy, które umilały czas w kilkunastogodzinnych kolejkach. Zorganizowaliśmy 5 wielkich kolacji dla kilkuset osób. Był to doskonały czas na poznanie naszego syryjskiego kucharza-współlokatora. Była to też realna finansowa pomoc. Zorganizowaliśmy z Amnesty International eksperyment-video o patrzeniu sobie w oczy. Film obiegł cały świat, może kogoś poruszył?
Wiem, że to wszystko to zaledwie kropla w morzu potrzeb, ale robimy wszystko, co tylko my jesteśmy w stanie zorganizować. Nie jestem na stanowisku, żeby podejmować polityczne decyzje, zmieniać świat, nie mam szans kupić łodzi i pomagać ludziom na morzu, robię tyle, ile mogę. Ja.

Źródło: http://thefamilywithoutborders.com/pl/akcja-gosc-innosc-pomoz-uchodzcom-2015-09-09/

 

AK: Jakie plany związane z akcją macie na najbliższą przyszłość?

AA: Ze zbiórek zostało u nas mnóstwo rzeczy, które nie były określone mianem: “nie niezbędne”. Nie mogliśmy ich przekazać do ośrodków, ponieważ tam nie było mocy przerobowych do ich rozdania. Spódnice, kobiece letnie ubrania, bielizna, kosmetyki. Jasne, te kobiety mają się w co ubrać, mają po 1 spódnicy, ale ja bym chciała, żeby miały więcej. Dlatego za 2 tygodnie organizujemy piknik - kobiety Berlina dla nowych kobiet Berlina. Spotkamy się w parku, razem zjemy, porozmawiamy. 3 piosenkarki będą umilać nam czas. Grupa wspaniałych wolontariuszek przyniesie miski na sałatki, koce, na których będziemy mogły ładnie poukładać ubrania.
Poza tym marzą mi się takie kolacje z naszym syryjskim kucharzem, ale w Polsce. Mam już umówione miejsca i wiem, że jest bardzo duże zainteresowanie. Ale Syryjczyk wciąż nie może przejechać z Berlina do Polski, więc czekamy. Oczywiście mam więcej pomysłów, bo jestem blisko potrzeb i widzę je. Tylko nie nadążam.

Źródło: http://thefamilywithoutborders.com/pl/rodzina-bez-granic/

AK: Niektóre media w rozmowach z Tobą pomijają temat Waszej pomocy uchodźcom. Jak myślisz, dlaczego tak się dzieje?

AA: Już prawie wszystkie duże polskie media wspomniały o naszych akcjach. Ale rzeczywiście, zdarzało mi się słyszeć: “Pani Aniu, rozmawiamy tylko o podróżach.” Na takie rzeczy się nie godzę. Jeśli kogoś interesujemy, ciekawią go nasze podróże, nasze życie, to czego w drodze się uczymy, to musi zdawać sobie sprawę z tego, że pomoc innym jest tego konsenwencją. Szczególnie, że przydarzyło się tak, że 70 tysięcy uchodźców wylądowało w naszym mieście.
Dla mnie szalenie ważne jest to, że naszymi podróżami, spotkaniami i blogiem zapracowaliśmy sobie na zaufanie czytelników. Od lat dostaję mnóstwo maili z pytaniami. Oczywiście o podróże też. Ale bardzo wielu czytelników pyta o wielokulturowość, wychowanie, o wcześniaki, o związek międzynarodowy i trójjęzyczność. Coraz częściej też pojawiają się pytania o uchodźców: dlaczego się nie boję, o moje wątpliwości. Nawet ludzie, którzy myślą inaczej niż my, przez sympatię dla samej rodziny chcą dowiedzieć się czegoś więcj, u źródła. Piszą do mnie nauczyciele ze szkół, w których wycieczki zostały anulowane ze względu na strach. Piszą rodzice tych dzieci. Pytają co myślę, co bym zrobiła. To bardzo miłe. A ja, jako osoba będąca na miejscu czuję, że mam obowiązek się podzielić tym, co wiem z codziennego życia, doświadczenia. A nie głupich filmików w necie.

AK: Kiedy znajdujesz czas na tak wiele zajęć? Blog, akcje pomocowe, kampanie reklamowe, wychowywanie dzieci - jak udaje Ci się to wszystko ze sobą pogodzić?

AA: No nie sama:) Jesteśmy z Tomem chyba dobrym teamem. I przyciągamy dobrych ludzi, którym się chce. Na szczęście dużo z tego możemy robić rodzinnie lub we dwójkę. Podróże, blog czy pomoc uchodźcom to sprawy, w które angażujemy się wszyscy. Czasem ilość obowiązków przytłacza, to fakt. Szczególnie przy ilości nienawiści jaką dostaję codziennie - mailowo i telefonicznie. Ale obiecałam sobie, że mój numer telefonu nie zniknie z internetu. To, że jest dostępny wciąż przynosi więcej dobrego niż złego.
Ten rok był szalony. Bycie twarzą światowej kampanii aparatu dużej marki, kilkanaście rodzinnych wyjazdów, wydanie książki, wszystkie akcje pomocowe, w które było zaangażowanych już prawie tysiąc osób w całej Polsce. Ale jak widzę, że w jednym tygodniu docieram do 200 tysięcy osób i że mogę im powiedzieć to, co według mnie jest ważne, co ma znaczenie i może zmienić ich podejście do innych ludzi, czy to będzie uchodźca, czy osoba na wózku, czy dziecko, to wiem, że warto. Wtedy mogę rozciągnąć dobę i nie zdążyć obciąć paznokci. Nie ma sprawy.

Źródło: http://thefamilywithoutborders.com/pl/akcja-gosc-innosc-pomoz-uchodzcom-2015-09-09/

Ania z pewnością jest kobietą bez granic. Podróżuje z całą swoją rodziną, pisze, bierze udział w międzynarodowych kampaniach. Ale też pomaga. Rodzina Albothów należy do wąskiego grona blogerów, którzy siłę bloga wykorzystują również w tym celu. Dają przykład tego, że popularności nie buduje się tylko w błyskach fleszy.

 

Rozmawiała Anna Kubik

Podobał Ci się ten artykuł?
Unikalne i ekskluzywne artykuły na Twój adres E-mail.
Wysyłamy tylko wartościowe informacje. Zapisz się do newslettera!
Administratorem danych osobowych jest WhitePress sp. z o.o. z siedzibą w Bielsku-Białej, ul. Legionów 26/28, Państwa dane osobowe przetwarzane są w celu marketingowym WhitePress sp. z o.o. oraz podmiotów zainteresowanych marketingiem własnych towarów lub usług. Cel marketingowy partnerów handlowych WhitePress sp. z o.o. obejmuje m.in. informacje handlową o konferencjach i szkoleniach związanych z treściami publikowanymi w zakładce Baza Wiedzy.

Podstawą prawną przetwarzania Państwa danych osobowych jest prawnie uzasadniony cel realizowany przez Administratora oraz jego partnerów (art. 6 ust. 1 lit. f RODO).

Użytkownikom przysługują następujące prawa: prawo żądania dostępu do swoich danych, prawo do ich sprostowania, prawo do usunięcia danych, prawo do ograniczenia przetwarzania oraz prawo do przenoszenia danych. Więcej informacji na temat przetwarzania Państwa danych osobowych, w tym przysługujących Państwu uprawnień, znajdziecie Państwo w naszej Polityce prywatności.
Czytaj całość
43-300 Bielsko-Biała | ul. Legionów 26/28 | NIP: 937-266-77-97  


tel.: 33 470 30 43